środa, 25 marca 2015

Kilka rzeczy, czyli co zrobić ze sobą do ślubu?


Witam Was znów po długiej przerwie :) Przyznam szczerze, że przez ten miesiąc miałam sporo roboty,ale mam nadzieję,że już uda mi się wrócić.
W ostatnich dniach miałam sporo czasu na zajęcie się ślubnymi sprawami. Dwa razy zaliczyłam salony z sukniami, wynalazłam wreszcie kamerzystę - kolejna po fotografie i sukni rzecz, która jako niespełnionej artystce spędza mi sen z powiek,bo musi "no przecież być idealna!". Zdaję sobie sprawę,że idealność ubioru,zdjęć czy filmu w przeważającej mierze zależy jednak od kunsztu wykonującego daną usługę,a nie od fotogeniczności nas, czy naszego chłopa,dlatego też spędzam nad tym zdecydowanie więcej czasu niż powinnam. I o ile w kwestiach muzyki,menu,atrakcji jestem w stanie iść na duże ustępstwa,tak na tym polu zmieniam się w bridezillę.
No właśnie... zdałam sobie sprawę,że to już w sumie troszkę tylko ponad rok do wielkiej biby nazywanej weselichem a dziewięć miesięcy do cywilnego. Przez pewien czas odmierzaliśmy z chłopem czas na zasadzie "Aaaa, jak teraz zajdę w ciąże, to zdążę urodzić do ślubu". Tak żartowaliśmy. Teraz już nie żartujemy, zaczyna się stres.:D
Co do tej pory udało nam się załatwić?
Niewiele. Siebie. Sukienkę na cywilny dla mnie. Muszkę na kościelny dla niego. Buty na kościelny dla mnie. Kilka sztuk do dekoracji. Nie mamy żadnej umowy, bo mamy problem z nakłonieniem sali do stwierdzenia czy nasz termin na pewno jest wolny. Więc w sumie nawet terminów nie mamy.No cóż. Nie powiem, żeby mnie to strasznie stresowało,na pewno nie teraz.
W każdym razie. Co chciałabym zrobić jeszcze do ślubu? Nie,nie te banalne "10 rzeczy, które KONIECZNIE musisz zrobić zanim wyjdziesz za mąż", w których jest seks z nieznajomym, upicie się do nieprzytomości czy weekend w SPA. Nie o tym mówię.

1. Dojść do naturalnego koloru włosów - swojego czasu zafarbowałam je henną i to był błąd. Przeklinam wszystkie blogi włosomaniaczek, które mnie do tego nakłoniły, przeklinam wszystkie fora, gdzie pisali, że to fajne i super. Było super i fajnie. Do momentu aż chciałam to cholerstwo wypłukać. Niezależnie co zrobię, rudy połysk jest ze mną wszędzie.Lubię rudy, lubię siebie w rudym, nawet charakter mam trochę rudy, ale chcę ten rudy mieć pod kontrolą. A może rudy nie daje się kontrolować?

2. Wyhodować piękne, długie paznokcie- na razie nie są ani piękne,ani długie. Są znośne, dość krótkie i zniszczone latami mojej cholernej nerwicy. Biedactwa znoszą wszystkie moje humorki podatnie wystawiając się na skubanie, rwanie i drapanie. Koniec z tym. Do ślubu mają być idealne i dość długie (ze 2 mm nad opuszek chyba będzie okej ?),żebym nie musiała się w płaczu i bólu zmuszać do pójścia z krótkimi. Mam teorię, bardzo negującą tipsy,niezależnie od ich "naturalności", więc tego rozwiązania nie dopuszczam. Dla mnie to zawsze wygląda tragicznie. I już.

3.Schudnąć - no oczywiście... Najlepiej z 10 kg, ale 5 też mnie usatysfakcjonuje. Kroki poczynione- dieta jest, siłownia jest. Czekamy na efekty,.

4. Nie opalić się ani trochę - jestem wampirem, mimozą, truposzkiem. Jak zwał tak zwał, w każdym razie słońcofobem. Nie lubię lata, słońca ani opalenizny. Mam nadzieję do ślubu straszyć najbielszą możliwą cerą, jaką się da.:D

3 komentarze:

  1. Wyłaczając moje podejście do filmu z wesela, to mam identyznie. Co tam muzyka, co tam jedzenie (pomijać owoce i słodkości), maja być ładne zdjecia, a muzyki na zdjęciach nie widać :P
    Haha, też odliczałam ciążą ;) I cieszy mnie, że gdybym teraz przypadkie zaszła, to nie byłoby już widać :P Ty sie stresuj :)
    Rozumiem podejście do paznokci. Sama mam identycznie, ale teraz się uparłam i zaczyna mi powoli coś za opuszkami wystawać (podobnie walczę o maks 2 mm, bo więcej nie dam psychicznie rady :P). I też się nie opalam, a raczej nie robie tego świadomie (bo pomimo moich filtrów - wysokich do granic możliwości, uwielbiam lato i nie ukrywam sie przed słońcem). A Tobie z tą wampirzą skórą jest batdzo ładnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdjęcia górą :D Potem będę przez długie lata katować nimi dzieci i ich pochodne. ;-p

      Usuń
  2. Schudnąć do wesela chyba każda z nas chce! :)
    Mi zostały 4 miesiące i 5 kilo - musze dać radę :)
    Włosy obecnie mam rude i dokładnie takie ogniste chce mieć w dniu wesela :) i tutaj nie mam dla Ciebie dobrych wieści - rudego nie da się kontrolować - żyję swoim życiem, przynajmniej ten farbowany :)
    Paznokci nie będę miała swoich, bo niestety moje naturalne nie są piękne,ale już się z tym pogodziłam :) sen z powiek spędza mu zapuszczanie włosów - ostatnie trzy lata miałam krótkie i mega źle mi teraz z tymi odrastającymi :)

    Życzę owocnych przygotowań!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń